poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 5

Oczami Violet
-----------------------------
Lou wziął puszkę beżowej farby i zamoczył w niej pędzel. Podał mi go i jednym skinieniem ręki pokazał ,że mam malować. Pędzel delikatnie sunoł po gładkiej ścianie zostawiając po sobie beżowy ślad. Lou podszedł mnie od tyłu i jedną ręką obiął mnie w talii, a drugą chwycił za moją dłoń.
L-Nie tak !!-powiedział ruszając moją ręką w poprzek -tylko tak. Twoja ręka i pędzel muszą się zsuwać wzdłuż ściany.
Gdy mnie trzymał czułam stadko motyli w brzuchu.
To uczucie było niesamowite, on byl tak blisko mnie. Czułam ciepło jego ciała, rytm bicia jego serca, to bylo niesamowite. Po chwili przestał malować ścianę moją dłonią. Nasze oczy się spodkały. Patrzyłam w te jego niebieskie oczy i z każdą sekundą coraz bardziej zapominałam o rzeczywistosci. Nasze twarze powoli się do siebie zbliżały. Zanim się zorientowała nasze usta połączyły sie z  sobą. Dreszcz przebiegł mnie po ciele. Jego ręka wędrowała po moich plecach.
Ja nadal trzymałam w ręku pędzel, wiec by go troche wkurzyć pomalowałam mu koszulę. Oderwał swoje oczy odemnie i zamoczył pędzel w farbie i mnie ochlapał.
V-Ooooooooo... Nie daruje-powiedziałam z szatańskim uśmiechem.
L-No to dawaj
V-a masz!!!-chlapnęłam wniego farbą. Farba latała po całym pokoju. Zaczęłam uciekać.  Lou biegł za mną.
V-Haha...-powiedziałam wystawiając mu język -Nie ekspres mnie hehe
L-Osz ty mała. Zaraz cię złapie. No choć tu.
V-hehe niezlapiesz mnie -krzyczałam do niego robiąc głupie miny.
Próbował mnie złapać ale na marne byłam za szybka. Na podłodze była rozłożona folia. Bieglam tak szybko że sie na niej poslizgnelam. Chwycilam Louisa za bluzkę, poleciał za mną. Chyba chciał złapać równowagę i chwycił sie małego chwiejącego sie stolika na którym leżała farba. Ale mu sie to nie udało. On wraz ze mną wylądował na podłodze. Znaczy ja lezalam na podłodze a on na mnie heh. Stolik i farba poleciały aż pod sufit.
V-Ojejku ale huku narobilismy-stolik wylądował pod ścianą.
L-Ej ale gdzie farba ???
V-tu...-nie zdarzylam dokończyć bo puszka farby wylądowała na głowie louisa-jest.
Zaczęłam cichutko chichotac.
L-Takie to śmieszne ?!? To masz-zgarnął troche farby z wlosow i wysmarował mi nią twarz.
V-Ooooooo... -Przewróciłam nas tak ze ja byłam na nim. -I co ??-zamoczylam ręce w resztce farby która byla na podłodze i namalowałam  Louiemu wąsy, okulary i piegi. Obydwoje zaczęliśmy sie śmiać. Wstalismy i poszliśmy sie wymyć w drzwiach spodkalismy Nialla.
Ni-WTF!!! Lou co ci sie stało???
L-No bo... my.... eee... no...
Ni-Haha lou ty urwisie
Wybuchnelam śmiechem po tym zdaniu. Ale lou wytłumaczył wszystko niallowi. Ten śmiał sie az do czerwonosci z louisa bo gdy mówił to strasznie gestykulowal i jeszcze to ze miał wąsy i okulary namalowane na twarzy. Szczerze to mi też sie strasznie śmiać chciało ale sie powstrzymałam.


-----------------------
Mam nadzieję ze sie podoba. ;*
Pamiętaj czytasz ,komentujesz ;*.
Mrs.Horan <3

1 komentarz:

Unknown pisze...

Super <3 Naprawde wspaniały. Dopiero zaczynacie więc komentarzy nie ma ;) Czekam na next!!!

Prześlij komentarz